Długi weekend sierpniowy. Od powrotu z północnych Indii minęły 3 miesiące, plany na Azję zimą jeszcze nie skonkretyzowane. 5 dni do wykorzystania. Nie wytrzymam, jedźmy gdzieś!
Przez Rumunię przejeżdżałam kilkukrotnie w latach 90-tych. Zawsze było to po gdzieś drodze: do Grecji czy do Bułgarii. I zawsze ten kraj mnie fascynował niepowtarzalną architekturą, magicznymi krajobrazami. Uwielbiam sztukę bizantyńską, architekturę cerkwi, ikony, polichromie. Ciągnie mnie bardziej na wschód, niż na zachód. W dużej mierze te zainteresowania są kluczem do naszych podróży. Stąd Grecja z Mistrą na Peloponezie, Gruzja, Armenia czy włoska Rawenna. Od dobrych 20 lat w planach mam też macedońską Ochrydę.
Malowane cerkwie Bukowiny były zawsze na mojej liście. Dogodne połączenie LOTu do Kluż- Napoki umożliwiło sprawne zrealizowanie tego planu.
Malowane monastery powstawały w XV, XVI i XVII. Obok funkcji religijnej pełniły również rolę fortyfikacji. O ich wyjątkowości na tle innych budowli bizantyjskich świadczy fakt, że polichromie pokrywają nie tylko wnętrze świątyń, ale również zewnętrzne elewacje. Charakterystyczne, szerokie dachy, wystające daleko poza obręb ścian chroniły freski przed niekorzystnym działaniem czynników atmosferycznych. Zazwyczaj najgorzej zachowane są malowidła na ścianach zorientowanych na północ, najbardziej narażone na wiatr wiejący z tego kierunku.
Zwiedzanie monasterów zaczynamy od Voronetu, ze wspaniałą sceną Sądu Ostatecznego zajmującą całą zachodnią elewację. Zaraz po nim odwiedzamy znajdujący się w niewielkiej odległości Humor.
Następnie docieramy do Arbore. W przeciwieństwie do Voronetu i Humoru nie przyjeżdżają tam autokary z wycieczkami. Jest upalne sierpniowe popołudnie. Cicho i spokojnie. Na obrzeżach wsi, wśród grupy starych lip i jabłoni kryje się przepiękna cerkiew. W kolorystyce jej polichromii dominują błękity i malachitowa zieleń.
Największe wrażenie robi na nas jednak Sucevita. Położona jest w szerokiej dolinie wśród łagodnych wzgórz. Monaster jest ogromny, otoczony w pełni zachowanymi fortyfikacjami. Doskonale wpisuje się w otaczający go karjobraz. Potężne mury kryją przepięknie malowaną cerkiew ze słynną sceną „Drabiny cnót monastycznych” na zewnętrznej elewacji. Przedstawia ona mnichów kroczących po drabinie w kierunku, nieba. Na każdym kroku czyhają na nich pokusy, którym nie wszyscy są w stanie się oprzeć. Wnętrze cerkwi jest równie imponujące.
Ostatnim monasterem, który odwiedzamy na Bukowinie jest Moldovita z pięknymi polichromiami, zarówno wewnątrz jak i w środku.
Maramuresz
Z Bukowiny przejeżdżamy do Maramureszu przez malowniczą przełęcz Przysłup. W planie mamy zwiedzanie drewnianych cerkwi. Charakterystyczne budowle marmaroskie wyróżniają się wysokimi, strzelistymi wieżami i dachami krytymi gontem. Wnętrza kryją polichromie i bogato zdobione ikonostasy. Powstawały i XVII i XVIII wieku, najcenniejsze z nich trafiły na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Rozpoczynamy od doliny Izy. Sama dolina rozczarowała nas. Duże wsie ciągnące się wśród prostych ulic zdominowane są przez nowe zabudowania. Czasem na ich tyłach, dojrzeć można stare, drewniane chaty, pozostawione chyba z sentymentu. Na drogach panuje dość intensywny ruch a krajobrazy nie są specjalnie porywające. Interesujące są charakterystyczne rzeźbione bramy prowadzące do gospodarstw, w większości współczesne, ale wciąż budowane według tradycyjnych wzorów. I oczywiście drewniane cerkwie. Niestety większość z nich jest zamknięta.
Następnego dnia jest niedziela. Jadąc mijamy grupy kobiet w ludowych strojach, kościoły są otwarte. Jedziemy do Barsany, gdzie znajduje się zabytkowa cerkiew otoczona współczesnymi zabudowaniami klasztornymi. Nie podoba nam się, wszystko wygląda nienaturalnie, jak ekspozycja rodem z Cepelii. Odpuszczamy sobie słynny „Wesoły cmentarz” w Sapanty, z daleka pachnie nam komercją, nie lubimy takich miejsc.
Kierujemy się w stronę Budesti i tam odnajdujemy to, czego szukaliśmy: tradycyjne rumuńskie wsie z drewnianą zabudową. Wąskie i kręte drogi wiją się wśród zieleni, pomiędzy zadrzewionymi wzniesieniami kryją się piękne cerkwie z bogatymi polichromiami wewnątrz. Niezwykle malownicze są również przylegające do nich stare cmentarze.
Północna Rumunia praktycznie:
- Przeloty: LOTem z Wrocławia przez Warszawę do Kluż-Napoki. Cena biletu powrotnego dla 1 osoby około 700 zł
- Transport: Zwiedzając Rumunię korzystaliśmy z wynajętego samochodu. Wybraliśmy lokalną firmę Autoboca. Byliśmy zadowoleni, Dacia Logan w dobrym stanie, nie sprawiała nam żadnych problemów. Kontakt z wypożyczalnią wzorowy. Cena samochodu na 5 dni z dodatkowym ubezpieczeniem wyniosła 190 euro.
- Noclegi: większość noclegów rezerwowanych przez http://booking.com/, wszędzie bardzo dobre warunki, czysto, nowe obiekty. Ceny za dwójkę z łazienką ok. 25 euro.