Maitreja – Budda Przyszłości. Jego posąg w klasztorze Thiksey ma 14 metrów i zajmuje aż trzy kondygnacje. Patrzy na wprost błękitnymi oczami osadzonymi poniżej idealnie symetrycznych, półokrągłych linii brwi. Jego wzrok jest łagodny i skupiony, spokojny i pewny siebie. Na twarzy rozświetlonej blaskiem złota widnieje delikatny uśmiech. Na szyi i w uszach ma klasyczne tybetańskie ozdoby o intensywnych odcieniach czerwieni i turkusów. Na głowie nosi wielką koronę. Ułożenie jego dłoni (dharmachakra mudra – z połączonym w okrąg kciukiem i palcem wskazującym jednej ręki) symbolizuje wprawienie w ruch koła Dharmy.
Imię Maitreji oznacza bezwarunkową i uniwersalną miłość. Nadejście Buddy Przyszłości ma przynieść światu pokój i oświecenie. Przez mieszkańców Tybetu i Ladakhu otaczany jest wielką czcią jako nauczyciel i opiekun medytujących, pocieszyciel cierpiących i przewodnik dusz po śmierci.
Leh stolica Ladakhu
Przylecieliśmy do Leh dzień wcześniej. Mimo pierwszego dnia maja było zimno. Rano padał drobny śnieg, a gęste chmury kompletnie zasłoniły widok na Himalaje, którego tak wyczekiwaliśmy. Dopiero koło południa ostre słońce przebiło się przez grubą pokrywę i wyłoniły się ośnieżone szczyty.
Leh jest stolicą indyjskiego Ladakhu, nazywanego również Małym Tybetem i znajduje się na wysokości 3500 m n.p.m. Nad miastem góruje XVII wieczny pałac wzorowany na Potali w Lhasie. 43% mieszkańców miasta stanowią buddyści. Mimo długiej obecności innych religii (meczet w Leh został wybudowany w 1661 roku i działa do dziś) to kultura związana z buddyzmem determinuje życie miasta.
Co parę kroków napotkać można mniejsze i większe świątynie, stupy, stożki kamieni mani ozdobionych tekstami mantr. Nieustannie słychać terkot młynków modlitewnych, obracanych zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara rękami przechodniów i podmuchami wiatru. Każdy obrót ma roznosić umieszczone w ich bębnach teksty sutr na wszystkie części świata.
Łopoczą modlitewne flagi, tysiące z nich pokrywają most, którego konstrukcja pod natłokiem kolorowej materii staje się prawie niewidoczna. Wieszanie flag ma na celu rytualne oczyszczenie okolicy od wpływu złych mocy. Nazywane są one po tybetańsku lung ta, co oznacza „Koń wiatru”. Ich kolory symbolizują żywioły (żółty – ziemię, zielony – wodę, czerwony – ogień, biały – powietrze, niebieski – niebo i przestrzeń), rozwiesza się je zawsze w tej samej kolejności: od żółtej do niebieskiej.
Spora część mieszkańców Leh nosi tradycyjne stroje: grube, wełniane szaty najczęściej w kolorze bordowym – takim jak ubrania mnichów buddyjskich. Do tego kolorowe pasy i szale. Kobiety zaplatają włosy w długie warkocze i zakładają przepiękną tybetańską biżuterię – grube naszyjniki z wielkimi turkusami. Nieodłącznymi akcesoriami są ręczne młynki modlitewne i buddyjskie różańce ze 108 paciorków (mala).
W Leh mieszka też grupa uchodźców z pobliskiego Tybetu, prowadzą swoje hostele, jadłodajnie i bazar, na którym oprócz tradycyjnych wyrobów rzemieślniczych można kupić (najprawdopodobniej chińskie) podróbki ubrań i sprzętu North Face.
Klasztory wokół Leh
Kolejne dni spędzamy oglądając klasztory. Zwiedzamy Thiksey, Hemis, Shey, Stok i Stakna.
Tybetańskie i ladackie gompy są odseparowane od świeckich osad i znajdują się często wręcz na pustyniach. Ma to pomagać mnichom w praktyce i medytacji. Za idealne miejsce do wzniesienia budowli uważana jest góra z której rozciąga się widok na jezioro (warunki te idealnie spełnia Potala w Lhasie). Klasztory lokowane są również w dolinach rzek. Tak jest właśnie w Ladakhu, gdzie większość gomp znajduje się w dolinie Indusu.
Konstrukcja budynków jest wznoszona według założeń symbolicznych i numerologicznych. Szczególnie istotna jest liczba trzy, która symbolizuje 3 Klejnoty Buddyzmu:
- 1 (Budda) – stan buddy osiągalny dla każdego,
- 2 (Dharma) – nauka (czynienie dobra),
- 3 (Sangha) – wspólnota zakonna.
Odzwierciedleniem tej symboliki w architekturze są między innymi trzy poziomy świątyni i kolumny wspierające belki stropowe wykonywane z trzech kawałków drewna.
Kolorystyka elementów architektonicznych ma również swoje uzasadnienie. Tak jest w przypadku dekoracji kolumn, gdzie:
- czerwony trzon ma symbolizować kontrolę i opanowanie,
- zielony kapitel ma oznaczać działanie,
- czerwono-zielony element wieńczący kolumnę symbolizuje równowagę mądrości i działania.
*Śnieżny lew z turkusową grzywą jest symbolem ośnieżonych gór i lodowców, mocy, siły i mądrości. Strzeże wrót mitycznej buddyjskiej Szambali – duchowej krainy wolnej od cierpień i konfliktów. Widnieje też na fladze Wolnego Tybetu.
Także materiały stosowane w tybetańskiej architekturze mają znaczenie nie tylko funkcjonalne, ale również symboliczne. Na pustynnych płaskowyżach drewno jest unikalnym i cennym surowcem. Zastosowane w budowlach symbolizuje siłę, tradycję, szlachetność i wytrwałość. Do wykonywania elementów konstrukcyjnych budowli używa się topoli, do dekoracji wewnętrznych kaplic jałowca. Mury klasztorów zazwyczaj zbudowane są z kamienia i suszonych na słońcu cegieł.
Wnętrza tybetańskich klasztorów są zazwyczaj ciemne, w mocniej oświetlonych miejscach znajdują się kapliczki i posągi. Uderza kontrast surowych zewnętrznych murów i bogatego wystroju wnętrza, które ozdabiają rzeźby, polichromie i rozwieszone thanki.
Największym pomieszczeniem jest główna sala zgromadzeń, wokół niej znajdują się pozostałe służące zarówno modlitwom i rytuałom jak i innym celom związanym z funkcjonowaniem klasztoru (magazyny, kuchnia, szkoła, sypialnie).
Szczególnym miejscem są dachy gomp. Na ich szczytach znajdują się ozdoby mające ochraniać okolicę ze złych mocy: trójzęby (oznaczające 3 Klejnoty Buddyzmu, dhivaje – znaki zwycięstwa, trupie czaszki odstraszające demony i równocześnie symbolizujące kruchość życia oraz konieczność pokonywania własnych słabości i ograniczeń).
Widoki z dachów klasztorów należą do najpiękniejszych w Himalajach. Z gomp w dolinie Indusu jednocześnie można podziwiać ośnieżone szczyty Zanskaru i pustynne „księżycowe” zbocza pasma Ladakh.
Leh i Ladakh postscriptum
Ladakh jest wyjątkowym miejscem w którym na równi oszałamiają krajobrazy, architektura i unikalna kultura, która wydaje się być wciąż żywa i pielęgnowana niezależnie od rosnącej liczby turystów odwiedzających region.
Pisząc tego posta przygotowuję się do kolejnej podróży w Himalaje. Tym razem odwiedzę Nepal oraz (co jest dla mnie najbardziej ekscytujące i zagadkowe) – Tybet. Ta wyprawa to realizacja moich podróżniczych marzeń, równocześnie zastanawiam się, co tam zastanę. Naczytałam się o narastającej komercjalizacji, milionach chińskich turystów i sztucznych palmach pod Potalą.
Całkiem możliwe, że Ladakh wygra porównanie z Tybetem, a ja będę zmuszona na dobre rozprawić z moją wciąż romantyczną wizją uduchowionej krainy u podnóża Himalajów. Niezależnie jaki będzie wynik tej konfrontacji, niecierpliwie odliczam każdy dzień do wyjazdu.
Leh i okolice praktycznie (kwiecień/maj 2017):
- do Leh przez cały rok można dostać się samolotem (kilka lotów dziennie),
- dwie drogi lądowe (ze Srinagaru i Manali) są otwierane w zależności od warunków pogodowych zazwyczaj między majem a wrześniem. Na początku maja 2017 r. obydwie były jeszcze zamknięte. Aktualny status można śledzić na http://leh.gov.in/
- klasztory w dolinie Indusu zwiedzaliśmy korzystaliśmy z busów i taksówek, ich główny postój znajduje się w centrum w rejonach Old Fort Road. Istnieje oficjalny cennik przejazdów taksówkami w popularnych wśród turystów kierunkach (również do znalezienia na oficjalnej stronie miasta), niestety nikt nim się nie przejmuje, za każdym razem musieliśmy negocjować kwotę,
- we wnętrzach większości klasztorów można robić zdjęcia,
- ze względu na wysokość 3500 n p.m. i brak możliwości aklimatyzacji przy podróży samolotem przyjmowaliśmy Diuramid (Diamox),
- hostele były nieogrzewane, na początku maja było w nich zimno, nie wszędzie była dostępna ciepła woda.