Denerwowało mnie, że w internecie ciężko znaleźć konkretne i spójne wiadomości na temat komunikacji promowej na Sulawesi. Teraz wcale mnie to nie dziwi, bo trudno wziąć na siebie choć cień odpowiedzialności za takie informacje.
Podróż na Togiany wymaga nieco więcej czasu i odradzam ją osobom o planie napiętym co do dnia, bo można się na tym nieźle przejechać. Na wyspach nie ma lotniska, co na szczęście mocno ogranicza ekspansję turystów. Dostać się tam można płynąć z Ampany (na południu), jak my to robiliśmy lub od strony północy z Gorontalo.
Prom na wyspy Togian
W teorii istnieją trzy rodzaje środków komunikacji morskiej: prom, statek pasażerski i szybka łódź. W praktyce okazało się, że w najbliższego dnia płynie tylko publiczny prom. Akurat dla nas to nie miało znaczenia bo i tak decydowaliśmy się na ten środek komunikacji, zarówno ze względu na cenę jak i samą przyjemność ze spokojnego rejsu.
Z Ampany do Wakai
Około 8 rano pojechaliśmy tuktukiem na przystań. Prom miał odpływać o 9:00. Zdziwiła nas mała liczba oczekujących i wkrótce otrzymaliśmy informację, że statek się spóźni i należy się go spodziewać koło południa. Zostawiliśmy plecaki w poczekalni i poszliśmy poszwendać się po okolicy.
Po pewnym czasie pasażerów zaczęło przybywać, pojawiły się też kolejki ciężarówek oczekujących na przewóz. Zrobiło się tłoczno i duszno, staliśmy wśród tłumu w południowym równikowym upale a promu ani widu ani słychu. Wreszcie na horyzoncie zaczęła majaczyć sylwetka statku. Po dobrej półgodzinie prom dobił do wybrzeża. Dochodziła 14.00.
Zaczęliśmy pakować się do środka, niestety tylko po to, żeby otrzymać informację, że prom owszem popłynie, ale dopiero następnego dnia rano. Pięknie, o której? Tu zaczęła się totalna kołomyja, gdyż w kasie powiedziano nam, że o 9.00, podróżujących z nami Holendrów kto inny informował, że o 10.00, z kolei dziarska właścicielka hostelu na Togianach, która przypłynęła tym promem, zarzekała się, że o 7.00. Takie drobne rozbieżności. W końcu zdecydowaliśmy się, że przyjedziemy na 9.00.
Oczywiście w miejscu gdzie spaliśmy poprzedniej nocy (Nebula Cottage) nie było już miejsc, gdyż wszystkie zostały zarezerwowane dla osób, które przypłynęły z Togianów. Chcąc nie chcąc, przepłacając za nocleg wylądowaliśmy w pobliskim Marina Cottage i następnego dnia znów czekaliśmy na przystani.
Tym razem poszło całkiem sprawnie i koło 10.00 prom faktycznie wypłynął.
Noclegi w Ampanie
Mieliśmy okazję skorzystać z 2 obiektów, obydwa ulokowane są przy drodze w kierunku portu promowego.
- Nebula Cottage – polecam. Duże i czyste domki, dobre śniadanie, miła obsługa. Minus to brak bezpośredniego dostępu do plaży. Domków jest bardzo mało, więc może nie być miejsc. Cena: 180 000 IDR z dwójkę.
- Marina Cottage – tuż obok. Droższy obiekt, z mniejszymi domkami za wyższą cenę. Dostęp do plaży. Dużo domków zestawionych blisko siebie. Na środku parking dla samochodów. Kiepskie łazienki. Śniadanie w porządku, brak darmowej kawy dla gości (poza śniadaniem). Cena: 300 000 IDR z dwójkę – zdecydowanie za drogo jak na warunki, jakie oferują.
Z Ampany do Gorontalo
W drodze powrotnej prom wypłynął pół godziny przez planowanym czasem, a do Gorontalo dotarł o 3.00 zamiast o 6.00. wydając nas na łup tłumnie oczekujących właścicieli „sharing taxi” do Manado, z których usług musieliśmy skorzystać, chociaż wcześniej nie mieliśmy takich planów (nie było najmniejszego sensu czekać na autobusy, które startują dopiero rano).
Rodzaje miejsc na promie na Togiany
Na promie jest kilka klas podróży:
- ekonomiczna – hall z rzędami nie rozkładających się foteli,
- tzw. tatami – miejsca do leżenia na środkowym pokładzie (nie polecam, ze względu na ścisk, duchotę i gęste opary nikotyny),
- „biznes”, czyli kilka rzędów foteli typu lotniczego na górze.
Oprócz tego można zarezerwować kabinę, na co zdecydowaliśmy się w drodze powrotnej, biorąc pod uwagę całonocny rejs i następny dzień, który chcieliśmy przeznaczyć na przemieszczenie się do Manado i Tangkoko National Reserve. Na promie jest 8 kabin i nie ma możliwości wykupienia ich w kasie. Są na potrzeby członków załogi promu i to oni wynajmują je na własną rękę. Kabinę do Gorontalo zaproponowano nam podczas podróży do Wakai. Było to pomieszczenie z czterema miejscami do spania i nieco cieknącą klimatyzacją, przylegające do maszynowni. Cena wynosiła 400 000 IDR, mieliśmy tą kajutę na własny, dwuosobowy użytek. Zapłaciliśmy 100 000 INR zadatku (sprawa wydawała się dość podejrzana, więc nie chcieliśmy od razu płacić całości) i dostaliśmy kartkę z potwierdzeniem wpłaty zaliczki i nazwiskiem właściciela kajuty, do którego mamy się zgłosić. Ku naszemu zdziwieniu wszystko zadziałało.
Tym razem prom wypłynął pół godziny przez planowanym czasem, a do Gorontalo dotarł o 3.00 zamiast o 6.00. wydając nas na łup tłumnie oczekujących właścicieli samochodów do Manado, z których usług musieliśmy skorzystać, chociaż wcześniej nie mieliśmy takich planów (nie było najmniejszego sensu czekać na autobusy, które startują dopiero rano).
Co robić na Kadidiri?
Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na eksplorację Togianów, więc zdecydowaliśmy się na pobyt na Kadidiri, najłatwiej dostępnej wyspie w pobliżu głównego portu – Wakai. Właścicielka jednego z trzech ośrodków – Kadidiri Paradise podróżowała promem i tam prowadziła rekrutację chętnych. Transport z Wakai na Kadidiri jest darmowy pod warunkiem wykupienia przynajmniej jednego noclegu w ośrodku, do którego należy łódź.
Wyspa jest mała. Ulokowane są na niej 4 resorty: Kadidiri Paradise, Black Marlin, Harmony Bay i wyglądający na nieco podupadły Pondok Lestari Kadidiri. Mieliśmy okazje mieszkać w 2 pierwszych.
We wszystkich resortach cena obejmuje nocleg wraz z trzema posiłkami dziennie i stały dostęp do kawy, herbaty i filtrowanej pitnej wody (choć w sezonie jest za nią pobierana opłata). Prąd jest tylko po południu/wieczorem. Zasięgu w telefonach i internetu brak.
- Kadidiri Paradise – duże i czyste domki, fajne psy. Jedzenie takie sobie i mało. Na Nowy Rok przypłynęła duża grupa Rosjan/ Ukraińców, skutkiem czego w „raju” zrobiło się głośno i tłoczno. W sylwestrową noc dźwięki muzyki spowodowały desant „morskich Cyganów”, którzy do białego rana bawili się na resortowej plaży non stop słuchając gangnam style i podobnych utworów, skutecznie płosząc nawet podchmielonych turystów ze Wschodu. Było to dalekie od spokoju rajskiej wyspy, skutkiem czego przenieśliśmy się do ośrodka obok. Cena: 340 000 od osoby.
- Black Marlin – tu podobało nam się o wiele bardziej. Jedzenie było na prawdę doskonałe, bardzo urozmaicone i pod dostatkiem, miły i nie narzucający się personel. Domki mniejsze niż w sąsiedztwie, ale ładnie urządzone i bardzo blisko plaży. Snurkując korzystaliśmy z pomostu Kadidiri Paradise i nikt nie miał co do tego zastrzeżeń. Cena – taka sama: 340 000 od osoby.
Snurkowanie na Kadidiri
Bezpośrednio przy ośrodkach Kadidiri Paradise i Black Marlin znajduje się rafa z przepięknym koralowym ogrodem i zjawiskową ścianą porośniętą niebieskimi gąbkami. Długi pomost z drabiną umożliwia wyjście i wejście do wody nawet podczas odpływu. Niestety ryb mogło by być więcej. Spora część raf na Togianach uległa zniszczeniu wskutek polowań z użyciem dynamitu i cyjanku. Ten proceder, który miał szczyt w latach 90, ponoć teraz został porzucony … a jednak płochliwe zachowanie ryb może wskazywać na fakt, że nie koniecznie tak jest.
Poważnym problemem morskiego ekosystemu Wysp Togian jest inwazja gatunku rozgwiazdy nazywanej „koroną cierniową”. Odżywiają się one polipami koralowców – duże osobniki potrafią bezpowrotnie zniszczyć nawet około 500 cm3 rafy w ciągu jednego dnia. Naturalnym wrogiem tych rozgwiazd jest majestatyczna ryba napoleon (inaczej wargacz garbogłowy). Niestety gatunek ten jest na wymarciu, a do tej sytuacji przyczyniła się jego wysoka cena na rynkach Japonii i Hongokngu i stale kurczące się obszary raf, stanowiących jego środowisko życia.
Nurkowanie i wycieczki na inne wyspy
Wszystkie ośrodki oferują kursy nurkowe i wycieczki. Nie korzystaliśmy, bo nie były to tanie atrakcje, a nas czekało jeszcze Borneo i jego indonezyjska część – Kalimantan z dżunglą i orangutanami. Jeżeli kogoś interesuje dłuższy pobyt na Togianach to każda z 56 wysp ma coś ciekawego do zaoferowania. Na przykład w Malenge znajduje się duża wioska plemienia Bajo („morskich Cyganów”) połączona malowniczym pomostem, na Una Una – aktywny wulkan, w Katupat jezioro Mariona z tysiącami meduz, które zatraciły zdolność parzenia. A wszędzie: turkusowa woda, codzienny, nie nudzący się spektakl światła i chmur odbijających się w powierzchni morza, totalny spokój i poczucie bycia poza czasem.