Kilimandżaro – najbardziej kapryśna góra świata. Z Tanzanii nie udało się nam dostrzec jej ani razu, chociaż byliśmy tuż u jej podnóża. Szczyt bez przerwy zasłaniały chmury tak gęste, że aż trudno było uwierzyć, że najwyższa góra Afryki faktycznie się za nimi kryje. Ponieważ jednak zostało nam jeszcze kilka dni do powrotu postanowiliśmy nie poddawać się i spróbować szczęścia po drugiej stronie granicy.
W tym celu pojechaliśmy do kenijskiego miasteczka Oloitokitok, które stanowi bazę wypadową do zwiedzania Parku Narodowego Amboseli. Byliśmy wtedy już po kilkudniowym safari w Serengeti i Ngorongoro i nie liczyliśmy na wrażenia z obserwacji zwierząt dorównujące tym z Tanzanii. Bardziej zależało nam na krajobrazach i ogólnym poczuciu ducha tego miejsca. I na zobaczeniu Kilimandżaro.
Udało się. Tak koło piątej nad ranem na tle wschodzącego słońca pojawił się ośnieżony szczyt w całej swojej okazałości. Wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy w miejsce skąd był jeszcze lepiej widoczny. Zdążyliśmy zrobić trochę zdjęć a potem góra znowu zniknęła tak, jakby nigdy jej nie było. Cały pokaz trwał jakieś 20 minut. Nie zobaczyliśmy Kilimandżaro już więcej ani podczas safari jak i następnego ranka.
Park Narodowy Amboseli
Większość osób ogląda Amboseli razem z innymi rezerwatami w ramach dłuższego, kilkudniowego safari. Park jest mały i żeby go objechać wystarczy parę godzin. Drogi są dobre i do zwiedzania nie jest konieczny samochód terenowy. My jechaliśmy niedużym vanem, ale widywaliśmy też zwykłe osobówki.
Przeważającą część rezerwatu zajmują tereny podmokłe: bagna i jeziora, których obszar w zależności od pory roku kurczy się lub rozszerza. Byliśmy w Amboseli na początku listopada, czyli na początku tzw. sezonu krótkich deszczy. Obserwowaliśmy ryby (całkiem duże sumy) wijące się wśród traw w kałużach z resztkami wody, która pozostała po wysychających jeziorach.
Amboseli zachwyciło mnie przede wszystkim różnorodnością ptactwa, głównie wodnego. Tylu gatunków nie było w żadnym z rezerwatów w Tanzanii. Polskie nazwy niektórych okazów udało mi się rozszyfrować używając https://avibase.bsc-eoc.org/
Oprócz ptaków podczas safari widzieliśmy inne zwierzęta typowe dla afrykańskich rezerwatów. Spotkaliśmy kilka gatunków antylop, guźce i bawoły.
Obserwowaliśmy fajną parę hien. Lwów nie udało nam się odnaleźć, chociaż w Amboseli żyje jedno stado tych drapieżników.
Były też hipopotamy i żyrafy. Te ostatnie już poza obszarem parku. W Kenii nie jest rzadkością, że zwierzęta wychodzą poza tereny rezerwatów. Zdarzało nam się widzieć zebry przy samym lotnisku w Nairobi, antylopy przy autostradzie a przy drodze do Amboseli nawet słonia „na gigancie”.
Słonie są ikoną tego parku narodowego. Sceny przedstawiające wielkie stada tych olbrzymów na tle ośnieżonego Kilimandżaro są jednymi z najbardziej popularnych widoków pocztówkowych z całej wschodniej Afryki. Trzeba przyznać, że w Amboseli są wspaniałe warunki do ich obserwacji, dużo lepsze niż w Tarangire w Tanzanii.
Bo Amboseli zwiedza się nieśpiesznie, nie ma tu presji pokonywania dużych odległości. Jest czas na dłuższe postoje. Zazwyczaj jedzie się samemu, nie spotykając innych samochodów (przynajmniej tak było jesienią 2020). Na pewno warto odwiedzić ten park: obfituje w ciekawe zwierzęta i oferuje unikalne krajobrazy. Jest też najlepszym miejscem w całej Afryce dającym szansę zobaczenia Kilimandżaro w całej jego okazałości.
Amboseli z Oloitokkitok praktycznie:
- Amboseli zwiedzaliśmy w ramach prywatnego safari wykupionego w miejscu naszego noclegu – Kilimanjaro Loitokitok Resort. W miasteczku nie ma żadnych biur turystycznych i jest się zdanym na oferty właścicieli pensjonatów. Zapłaciliśmy w sumie 140 dolarów za samochód z kierowcą-przewodnikiem oraz bilety i inne opłaty dla Parku.
- Kilimanjaro Loitokitok Resort – jest jednym z niewielu obiektów noclegowych w okolicy. Warunki spartańskie, jedzenie słabe a cena (36 dolarów) w stosunku do oferowanego standardu zbyt wysoka.
- Na plus przemawia położenie obiektu w otoczeniu zieleni na obrzeżach miasteczka i przede wszystkim (przy odrobinie szczęścia) wspaniały widok na Kilimandżaro.
- Komunikacja: z Oloitokitok można dostać się porannym busem bezpośrednio do Nairobi lub podjechać do Emali, które leży przy głównej autostradzie Nairobi – Mombassa.