Jezioro Atitlan znajduje się w południowo – zachodniej części Gwatemali. Otaczają je trzy nieczynne, ale spektakularnie piękne wulkany (San Pedro, Toliman i Atitlan), a jego przejrzyste wody kryją w sobie pozostałości miasta Majów.
Aldous Huxley – pisarz, wizjoner i piewca psychodelików, który podczas swojej podróży przez Amerykę Środkową odwiedził Gwatemalę nazwał Atitlan „najpiękniejszym jeziorem świata”.
W latach 60-tych niezwykła uroda tego miejsca, w połączeniu z jego mistycznym entouragem przyciągała amerykańskich hippisów. Teraz jest to miejsce bardzo komercyjne, ale wciąż zachowujące sporo naturalnego uroku.
Panajachel
Głównym ośrodkiem turystycznym nad jeziorem Atitlan jest miasteczko Panajachel. Z ilości infrastruktury wnioskuję, że zwykle bywa zatłoczone niczym Mielno w szczycie sezonu, natomiast COVID spowodował, że w marcu 2021 było tam całkiem spokojnie.
W Panajachel spędziliśmy niecałe 2 dni i w tym czasie udało nam się trochę pokręcić po samym miasteczku oraz zrobić kilkugodzinną wycieczkę do San Pedro po przeciwległej stronie jeziora.
Jedynym interesującym zabytkiem Panajachel w jest piękny kościół św. Franiciszka z XVII wieku z efektowną, kamienną fasadą. Kiedy go zwiedzaliśmy trwały przygotowania do wielkopostnych procesji, z których słynie Gwatemala. Katolickie rytuały, które zawierają sporą domieszkę przedkolumbijskich zwyczajów, przyciągają corocznie do Gwatemali wielu uczestników i obserwatorów. Co może się wydać zaskakujące, wśród mieszkańców okolic jeziora Atitlan katolicyzm nie jest tak bardzo dominującą religią jak w reszcie kraju. Zwłaszcza w miasteczkach i wioskach po przeciwległej stronie jeziora żyje wielu protestantów.
W Panajachel znajdują się dwie przystanie. Jedna, w okolicach plaży jest używana głównie przez turystów. Wypływają z niej łodzie pływające bezpośrednio do miasteczek i wiosek po przeciwległej stronie jeziora. Można wynajmować je prywatnie, ale nie ma takiej potrzeby: kursów jest dużo i szybko zbierają się grupy chętnych.
Bardziej na północ, na skraju miasteczka zlokalizowana jest druga przystań używana przez miejscowych. Wypływające z niej łodzie zawijają po kolei do kilku mniejszych przystani na trasie, co może być interesujące, jeżeli chce się przyjrzeć brzegom jeziora.
San Pedro La Laguna
My zdecydowaliśmy się na rejs do San Pedro (leżącego u podnóża wulkanu o tej samej nazwie), które okazało się bardzo sympatycznym i autentycznym miejscem. Poza otaczającym przystań kwartałem hosteli i knajpek znajduje się tam prawdziwe majańskie miasteczko.
Kilka ulic w San Pedro pełni funkcję targu, o klimacie przypominającym mi podobne miejsca w Peru. Można tam spotkać miejscowych ubierających się w tradycyjny sposób, kupić albo zjeść coś po nieturystycznych cenach.
Urody i charakteru San Pedro dodają ciekawe murale o różnorodnej tematyce. Niektóre są tylko dekoracyjne, inne tematyką nawiązują do problemów społecznych, ekologii, lokalnych wierzeń i symboli. Wśród motywów abstrakcyjnych często pojawiają się wzory analogiczne do tych, które noszą mieszkańcy na swoich tradycyjnych strojach.
Częstym tematem grafik jest quetzal, czyli kwezal herbowy – przepiękny ptak, który odgrywał ważną rolę w mitologii przedkolumbijskiej (wierzono, że jest posłańcem bogów). Majowie zabicie quetzala karali śmiercią (w przypadku schwytania wyrywali mu tylko część cennych piór a potem puszczali wolno). Konkwistadorzy znieśli ten zakaz skutkiem czego populacja ptaków znacznie się zmniejszyła.
Wizerunek quetzala występuje na fladze i w godle Gwatemali, gdzie jest symbolem dumy i wolności Indian (ptak ten nie przeżywa w niewoli). Nazwę Quetzal nosi również gwatemalska waluta.
Ciekawym zakątkiem miasteczka jest indiański cmentarz. Pozwala skonfrontować się ze specyficznym podejściem do śmierci, jakie mają mieszkańcy Ameryki Środkowej.
Nekropolia uderza intensywnością pastelowych kolorów, czasem porusza prostotą i minimalizmem. Tablice ozdabiane zdjęciami i malunkami pozwalają dowiedzieć się więcej o mieszkańcach okolic.
Jezioro Atitlan praktycznie:
- Do Panajachel dotariliśmy bezpośrednio z lotniska w Gwatemali busem zorganizowanym przez nasz hostel (Hospedaje El Viajero Panajachel), cena 50 dolarów od osoby.
- Bilety na łódź z Panajachel do San Pedro kosztowały ok 5 dolarów za osobę w jedną stronę. Najpierw płynęliśmy bezpośrednio, z powrotem zatrzymując się przy kilku przystaniach wzdłuż brzegu jeziora.
- Po San Pedro można poruszać się tuktukami (ceny bardzo przystępne).
- Przy głównej ulicy Panajachel Calle Santander znajduje się mnóstwo agencji sprzedających bilety autobusowe i lokalne wycieczki, warto spytać się w kilku, bo ceny różnią się od siebie.