• Strona główna
  • Afryka
    • Egipt
    • Kenia
    • Tanzania
  • Ameryka Południowa
    • Peru
  • Ameryka Środkowa
    • Gwatemala
  • Azja
    • Indie
    • Indonezja
    • Iran
    • Malezja
    • Nepal
    • Sri Lanka
    • Tajlandia
    • Tybet
  • Europa
    • Grecja
    • Rumunia
    • Turcja
  • O mnie
  • Kontakt
  • Strona główna
  • Afryka
    • Egipt
    • Kenia
    • Tanzania
  • Ameryka Południowa
    • Peru
  • Ameryka Środkowa
    • Gwatemala
  • Azja
    • Indie
    • Indonezja
    • Iran
    • Malezja
    • Nepal
    • Sri Lanka
    • Tajlandia
    • Tybet
  • Europa
    • Grecja
    • Rumunia
    • Turcja
  • O mnie
  • Kontakt

Śmierć i życie w Waranasi

26 grudnia 2022

Waranasi zakręciło mi w głowie jak rzadko które miejsce. To tutaj tuk-tuki jeżdżą najszybciej a nocna kakofonia dźwięków nie pozwala normalnie spać. Ciastka są najsłodsze na świecie a klaustrofobiczny labirynt wąskich uliczek wciąga i hipnotyzuje. Śmierć jest zwykła, naturalna i pozbawiona patosu, a miejscowe uliczne to psy niedoścignieni mistrzowie sztuki przetrwania i najlepsi nauczyciele medytacji. Nie byłeś w Waranasi – nie byłeś w Indiach.

Manikarnika Ghat i Scindia Ghat z charakterystyczną częściowo zatopioną świątynią Sziwy
Bhonsale Ghat

Waranasi – śmierć

Śmierć w Waranasi jest pospolita jak masala chai sprzedawany na każdym rogu. Co jakiś czas mijamy niewielkie procesje za zwłokami przenoszonymi na prostych drewnianych marach, które ze sporym trudem przeciskają się przez tłum. Nikt nie zwraca na nie szczególnej uwagi. Zbliża się najradośniejsze święto – Diwali i całe Waranasi jest jak wesołe miasteczko: oświetlone, pełne straganów z odpustowymi dewocjonaliami, tętniące mieszaniną dźwięków klaksonów, nawoływań ulicznych sprzedawców i religijnych obrzędów odprawianych równocześnie świątyniach, kaplicach i pod świętymi drzewami.

Wizerunek Sziwy pod świętym drzewem
Uliczna kapliczka poświęcona Kali
Jeden z tysięcy ulicznych psów w Waranasi
Stoisko z dekoracjami na Diwali

Śmierć w Waranasi wygląda egalitarnie: ciała owinięte w identyczne, czerwone całuny nie różnią się od siebie i nie sposób poznać, czy zmarły był kobietą, czy mężczyzną, osobą młodą czy starą, uboższą czy bardziej zamożną.

Przygotowane drewno na stosy przy Harishchandra Ghat

Krematoria działają przez całą dobę a święty ogień pali się w nich ponoć od kilku tysięcy lat.

Zgodnie z zasadami hinduizmu dusza po śmierci przenosi się do nowego ciała i w zależności od karmy i popełnionych za życia czynów kontynuuje łańcuch kolejnych wcieleń. Wielu wierzy, że umierając w świętym mieście udaje się przerwać ten cykl i osiągnąć mokszę czyli natychmiastowe zbawienie. Dla religijnych hinduistów i ich rodzin śmierć w Waranasi nie jest przyczyną smutku, ale powodem do dumy i nawet okazją do świętowania.

Manikarnika – główny ghat kreamycyjny
Manikarnika Ghat: mężczyźni na pierwszym planie przesiewają prochy w poszukiwaniu kosztowności

Na największym kremacyjnym ghacie Manikarnika Ghat równocześnie płonie kilkanaście stosów. Kremacji nie poddaje się ciał kapłanów, świętych mężów (sadhu), kobiet w ciąży i małych dzieci, które uważane są za „zbyt święte’. Dotyczy to również krów i małp. Ich zwłoki wrzucane są bezpośrednio do rzeki. Z kolei ciała osób zmarłych na choroby zakaźne lub wskutek ukąszenia przez węża chowane są wyłącznie w ziemi. 

Mężczyźni asystujący przy kremacjach należą do jednej kasty. Legenda głosi, że niegdyś byli najwyższymi braminami, jednak jeden z nich dopuścił się przewinienia kradnąc kolczyk bogini Parwati – małżonki samego Sziwy. Z tego powodu zostali zdegradowani i mieli żyć jako „nietykalni”. Jednak Sziwa widząc żal i skruchę głównego winowajcy oddał im pod opiekę święty ogień i najświętszy ghat w Waranasi nazywany Manikarnika, czyli kolczyk. Mimo, że często traktowani z odrazą i niechęcią, są dumni z wykonywanej pracy, gdyż uważają, że ich misją jest pomoc innym w osiągnięciu zbawienia. Zwyczajowo ich wynagrodzenie jest bardzo niskie. Zdarza się, że od ubogich nie pobierają żadnych opłat. Mają natomiast prawo do przesiewania spływających do Gangesu prochów w poszukiwaniu biżuterii i zatrzymywania wszystkiego, co tam znajdą.

Każdy może być świadkiem kremacji, nie można tylko robić zdjęć. Na podwyższenie na którym ulokowane jest krematorium tradycyjnie nie są wpuszczane kobiety, ale nie dotyczy to turystek. Spędziłam tam kilkanaście minut w bezpośrednim sąsiedztwie płonących stosów i nie uważam, żeby było to w jakiś sposób drastyczne czy szokujące przeżycie. 

Waranasi – życie

W całym Waranasi są 82 ghaty, a kremacje odbywają się na tylko na dwóch. Poza nimi toczy się zwykłe życie tłocznego i głośnego hinduskiego miasta.

Rodzina hinduskich pielgrzymów podczas rejsu po Gangesie
Kobiety kąpiące się na Dasaswamedh Ghat

Tak – Waranasi jest wesołe. A podczas Diwali nawet za bardzo. Jest miastem tętniącym niesamowitą energią i witalnością. Słynie ze swojej kuchni, zwłaszcza ogromnego wyboru lassi, lokalnych ciastek i deserów oraz herbaty podawanej w glinianych czarkach. Jest też dużym centrum handlowym z ogromną ilością sklepów oferujących najlepszy jedwab i złotą biżuterię. W Benares znajdują się najbardziej luksusowe z indyjskich hoteli ulokowane w byłych pałacach maharadżów. Są też parki wodne, ponoć jedne z najlepszych w Indiach. Waranasi jest popularnym celem podroży poślubnych młodych par i wizyt rodzin z dziećmi szukających rozrywki. 

Główna handlowa ulica Waranasi w trakcie Diwali.

Waranasi jest kolorowe. Bardzo często ściany prywatnych domów ozdabia się samodzielnie wykonanymi dekoracjami a nawet najważniejsze świątynie malowane są na jaskrawe kolory. Na ulicach i przy gathach można natknąć się na ciekawe graffiti.

Nie wszystkie uroczystości religijne celebrowane nad Gangesem oscylują wokół tematu śmierci. Przykładem są odprawiane na wszystkich ważniejszych ghatach dwa razy dziennie o świcie i wczesnym wieczorem obrzędy Ganga Aarti. Są one wyrazem podziękowania dla bogini uosabiającej rzekę i polegają na ofiarowaniu zapalonych lamp i recytowaniu modlitw przez kapłanów i świeckich wyznawców. 

Ganga Aarti

Jedną z bardziej popularnych wśród hinduistów świątyń Waranasi jest poświęcona Hanumanowi Sankat Mochan. Jej najbardziej obleganą częścią jest wielka cukiernia, w której wierni kupują w ogromnych ilościach słodkości przeznaczone zarówna na ofiarę jak i do zjedzenia samemu. 

Graffiti z Hanumanem

Nam najbardziej spodobała się efektowna świątynia Durgi zbudowana w VIII wieku przez bengalską rani. Pomalowana jest w całości na czerwono, żeby współgrała z umieszczoną w centralnym punkcie świętą figurą bogini, uosabiającej kobiecą moc i energię oraz najwyższą siłę zaangażowaną w walkę dobra przeciwko złu.

Świątynia Sri Durga

Sarnath to też Waranasi

Buddyjski Sarnath leżący kilkanaście kilometrów od centrum Waranasi to kompletnie inny świat. Sarnath jest jak ogród: czysty, zielony i spokojny. Większość turystów odwiedza go w ramach jednodniowej wycieczki, nie ma też tylu pielgrzymów, co w odległej o kilka godzin jazdy Bodgh Gayi.

W Sarnath znajduje się stupa Dhamekh i park jeleni, w którym Budda wygłosił swoje pierwsze kazanie po tym jak osiągnął oświecenie – jak mówią buddyści „wprawił w ruch koło Dharmy”. Jest też muzeum, w którym można obejrzeć kolumnę króla Aśoki, której wizerunek jest godłem Indii. Wśród obfitej zieleni porozrzucane są świątynie różnych tradycji buddyjskich (m.in. tajska, tybetańska, japońska) oraz świątynia dżinijska.

Rzeźba Buddy z ułożeniem rąk symbolizującym uruchomienie koła Dharmy
(dharmachakra mudra) z muzeum w Sarnath

Waranasi praktycznie

  • Do Waranasi przylecieliśmy samolotem z Delhi. Niestety lotnisko jest około 40 km od centrum i nie ma dobrej komunikacji publicznej. Za taksówkę zapłaciliśmy 1000 rupii.
  • Mieszkaliśmy w okolicach Assi Ghat – jednego z ostatnich, co okazało się plusem, bo było tam dość spokojnie a z dachu naszego hotelu mieliśmy dobry widok na Ganges. Hostele w pobliżu centralnych ghatów mogą się wydawać interesujące, niestety trzeba się liczyć z pokonywaniem dużych odległości niosąc bagaż – ulice są tak wąskie, że nie wjedzie tam żaden samochód, ani nawet tuk tuk.
  • Ze względu na popularność Waranasi wśród miejscowych pielgrzymów ceny noclegów w mieście są dość wysokie. 
  • Za krótki, prywatny rejs po Gangesie (ok. 25 minut) zapłaciliśmy 500 rupii (nie było to o wschodzie słońca i nie widzieliśmy wszystkich ghatów).
  • Ghaty kremacyjne mogą odwiedzać wszyscy, obowiązuje tylko zakaz fotografowania. Zdjęcia można robić z łodzi, które jednak nie podpływają zbyt blisko. Wokół miejsc ciałopalenia kręci się wielu samozwańczych przewodników, którzy chętnie oprowadzają turystów za opłatą albo w zamian za odwiedzenie swojego sklepu w mieście. Są też krętacze, którzy twierdzą, że zbierają datki na pogrzeb dla pensjonariuszy z pobliskiego hospicjum lub dla swojego krewnego.
  • Bilety do  muzeum i obiektów archeologicznych w Sarnath warto wykupić wcześniej na stronie internetowej  http://www.sarnathmuseumasi.org/planning-a-visit.html. Nie ma tam kas sprzedających bilety, istnieje tylko możliwość kupna przy pomocy szybkich płatności dostępnych dla obywateli Indii. Niestety my tego nie zrobiliśmy i musieliśmy skorzystać z pomocy właściciela straganu przy muzeum. Do wszystkich świątyń wchodzi się za darmo.
GangesghatyWaranasi
Udostępnij

Azja  / bez kategorii  / Indie

Lepiej Dalej
Kocham kawę, psy i orientalne wzory. Żyję, żeby podróżować. Podróże przekonały mnie, że świat skurczył się, a to, co wydaje się pozostawać wyłącznie w sferze marzeń, jest w zasięgu ręki, wystarczy tylko zmienić perspektywę.

  • O mnie

     

    Kocham kawę, psy i orientalne wzory. Żyję, żeby podróżować. Podróże przekonały mnie, że świat skurczył się, a to co wydaje się pozostawać wyłącznie w sferze marzeń jest w zasięgu ręki, wystarczy tylko zmienić perspektywę.

  • Facebook

  • Archiwum

    • grudzień 2022 (1)
    • październik 2022 (1)
    • styczeń 2022 (1)
    • listopad 2021 (1)
    • wrzesień 2021 (1)
    • lipiec 2021 (1)
    • luty 2021 (1)
    • listopad 2020 (1)
    • luty 2020 (1)
    • grudzień 2019 (1)
    • listopad 2019 (1)
    • wrzesień 2019 (2)
    • sierpień 2019 (1)
    • lipiec 2019 (1)
    • kwiecień 2019 (1)
    • marzec 2019 (1)
    • luty 2019 (1)
    • styczeń 2019 (2)
    • październik 2018 (1)
    • sierpień 2018 (1)
    • lipiec 2018 (2)
    • czerwiec 2018 (1)
    • kwiecień 2018 (2)
    • marzec 2018 (3)
    • luty 2018 (4)
    • styczeń 2018 (2)


  • O mnie

    Kocham kawę, psy i orientalne wzory. Żyję, żeby podróżować. Podróże przekonały mnie, że świat skurczył się, a to co wydaje się pozostawać wyłącznie w sferze marzeń jest w zasięgu ręki, wystarczy tylko zmienić perspektywę.

  • Najnowsze wpisy

    • Śmierć i życie w Waranasi 26 grudnia 2022
    • Rejs po Nilu tanio sprzedam 8 października 2022
    • Jezioro Wan i wyspa Ahtamar 22 stycznia 2022

© 2018 LEPIEJDALEJ.COM
KOPIOWANIE ZDJĘĆ I TEKSTÓW BEZ PISEMNEJ ZGODY AUTORKI BLOGA JEST ZABRONIONE!