Był początek marca 2020 i mój plecak już leżał spakowany do podróży, która w założeniu miała być podróżą życia. Tak, chyba żaden wyjazd mnie aż tak bardzo nie ekscytował. Wszystko było gotowe: bilety kupione, wycieczka zapłacona. Przeczytane przewodniki i przejrzane setki stron internetowych.
Co stało się parę dni póżniej, wszyscy wiecie. 23 marca Bhutan jako pierwsze państwo na świecie zamknął swoje granice z powodu pandemii. A poźniej były ponad 2 lata jeżdżenia nie tam, gdzie się chcę, tylko tam gdzie aktualnie można. Dzięki temu zobaczyłam wiele pięknych miejsc, które wcześniej niekoniecznie były na mojej bucket list, poszerzając nieco horyzonty poza moją ukochaną Azję, ale nie był to sposób podróżowania jaki najbardziej lubię.
W tym czasie wciąż miałam kontakt z biurem w którym wykupiliśmy naszą wycieczkę. Co jakiś czas, kiedy tylko świtała nadzieja na otwarcie przygotowywaliśmy kolejne zaktualizowane plany, a zaraz potem następne lockdowny uniemożliwiały ich realizacje.
Trochę z frustracji a trochę z ciekawości zaczęłam czytać angielskojęzyczne wersje bhutańskich gazet. Najpierw robiłam po to, żeby doszukiwać się tam jakiś informacji o perspektywach zniesienia ograniczeń. Potem zainteresowały mnie współczesne realia tego mało znanego i sterylnego kraju, a także perspektywa i sposoby reakcji na problemy globalne takie jak pandemia, zmiany klimatyczne czy wojna na Ukrainie.
Przez ten czas pogłębiałam też swoje zainteresowanie buddyzmem, nie tylko w wersji tybetańskiej, która dominuje z Bhutanie, ale także innymi szkołami jak therawada i zen.
Tak doczekałam otwarcia granic, które nastąpiło 23 września 2022 r i niespełna miesiąc poźniej w indyjskim Jaigaon stanęłam przed bramą prowadzącą do Kraju Grzmiącego Smoka.
Bhutan praktycznie: co się zmieniło?
Plus mojego niemal 3 letniego oczekiwania był jeden: po ponownym otwarciu granic zmieniły się zasady podróżowania po Bhutanie. Niestety są teraz jeszcze mniej korzystne. Ponieważ moja podróż była zaplanowana i w pełni opłacona przed 23 marca 2020 r. miałam możliwość odbycia jej na starych zasadach.
Bhutan – jak było przed pandemią:
Za każdy dzień pobytu podróżni musieli zapłacić (w zależności od sezonu i wielkości grupy od 200 do 250 USD). W tej cenie było wszystko tzn.:
- SDF (Sustainable Development Fee) obowiązkowa opłata dla państwa (wtedy 60 USD),
- opieka przewodnika, transport, hotele, wyżywienie i wstępy do obiektów oraz wizy.
A jak teraz jest:
- SDF wzrosło do 200 USD za dzień i nie zawiera żadnych wymienionych powyżej elementów. Trzeba za nie płacić osobno.
- Dodatkowo wprowadzono opłatę za wizę 40 USD oraz wstępy do niektórych obiektów. Np. za ikoniczne Tygrysie Gniazdo (Paro Taktsang) trzeba teraz zapłacić 25 USD. Pełna lista obiektów i cen tutaj:https://www.tourism.gov.bt/uploads/attachment_files/tcb_jpapL2R5_2%20FAQ%20on%20monument%20and%20sacred%20sites%20charging%20entry%20fees.pdf
Czy nadal trzeba korzystać z agencji?
Zawsze preferuję podróżowanie indywidualnie. Niestety są takie miejsca, jak Bhutan albo Tybet, gdzie nie jest to możliwe.
Przed pandemią turyści musieli wykupić cały pakiet od certyfikowanej przez państwo agencji. W świetle nowych przepisów możliwa jest samodzielna organizacja podróży, ale jest to czysta teoria, gdyż i tak istnieje obowiązek posiadania przewodnika, prywatnego transportu i potwierdzonych rezerwacji hotelowych. Nie muszę dodawać, że SDF musisz płacić w każdym przypadku.
W związku z tym wykupienie pełnego pakietu jest nie dość, że bez porównania prostsze w realizacji, to także korzystniejsze finansowo niż załatwianie tych wszystkich usług oddzielnie i na własną rękę.
To ile to w końcu teraz kosztuje?
W zależności od planu, standardu hoteli czy wielkości grupy ceny mogą się różnić.
Wiem jednak, że przy 2 osobowej, prywatnej grupie całkowita cena standardowego pobytu za 1 dzień może wynosić „już” 350 USD (200 USD SDF + 150 USD opłaty dla agencji). W tej cenie, podobnie jak było na starych warunkach jest transport, noclegi, wyżywienie, opieka przewodnika i wstępy).
Jak zorganizować podróż do Bhutanu: krok po kroku
1. Wybór agencji.
Musisz skorzystać z agencji certyfikowanej przez państwo. Ich listę znajdziesz tu: https://www.tourism.gov.bt/tour-operators
Tych agencji jest bardzo dużo. Ja planując swoją podróż napisałam do kilkunastu. Wśród nich były zarówno duże jak i małe kilkuosobowe firmy. Wszyscy bardzo szybko odpowiadali na maile i udzielali odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Ceny różniły się nieco od siebie, pozostając w granicach obowiązującego wówczas limitu (czyli pomiędzy 200 a 250 USD).
Ostatecznie zdecydowałam się na małą, rodzinną agencję. Jako jedyni zamiast oferować gotowca zapytali, co najbardziej nas interesuje (w naszym wypadku był to buddyzm tybetański – wizyty w klasztorach, tańce w maskach, festiwale) i pomogli pod tym kątem sprofilować plan podróży uwzględniając nasze uwagi i życzenia.
Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Właściciel biura i nasz przewodnik o imieniu Ugyen jest niezwykle miłym, otwartym i ciepłym człowiekiem o ogromnej wiedzy i doświadczeniu. Agencja nazywa się Druk Leisure Tours i z czystem sumieniem mogę Wam ją wszystkim polecić.
Jeżeli będziecie chcieli skorzystać z ich usług, możecie powołać się na mnie (Katarzyna) a na pewno spotkacie się z wyjątkowo miłym przyjęciem.
2. Wiza.
Aktualnie wizę do Bhutan można uzyskać przez internet https://visit.doi.gov.bt/. Jej cena wynosi 40 USD. Jednak jeżeli podróżujesz z agencją, to ona występuję o nią w twoim imieniu i dopełnia wszelkich formalności związanych z jej wyrobieniem. Potrzebny jest tylko skan Twojego paszportu.
3. Jak dotrzeć do Bhutanu?
Na terenie Bhutanu operują wyłączne lokalne linie lotnicze: Drukair i Bhutan Airlines. Najtańsze są połączenia z Indii, ale można też lecieć z Bangkoku, Kathmandu i Dhaki. Bilety można kupić indywidualnie albo przez swoją agencję. W moim przypadku ten drugi sposób okazał się lepszy, bo nasze bilety musiały być kilkukrotnie zmieniane (miało to związek z covidowym i post-covidowym zamieszaniem). Ceny lotów stanowią oddzielny koszt i nie włącza się ich w cenę wycieczki.
Nie zawsze trzeba lecieć. Ja połączyłam podróż do Bhutanu pobytem w Indiach i przekraczałam granicę lądową w indyjskim Jaigaon, natomiast wracałam samolotem z Paro do Guwahati. Nasz przewodnik wyszedł do nas do hotelu po indyjskiej stronie i pomagał nam załatwiać wszystkie formalności związane z przekroczeniem granicy.
4. Kiedy jechać?
Najbardziej popularnymi porami roku do podróżowanie po Bhutanie jest wiosna (od marca do maja) i jesień (od września do listopada). Moja podróż miała miejsce na przełomie października i listopada i pogodę mieliśmy prawie idealną. Przede wszystkim było bardzo słonecznie a widoczność gór była doskonała. W ciągu dnia kilkanaście stopni, ranki były rześkie a wieczory chłodne. Niedogodnością był (jak to to o tej porze roku) dość szybko zapadający zmierzch.
5. Na jak długo jechać?
Wiadomo, że im dłużej tym lepiej. Najkrótsze wycieczki trwają 4 dni/3 noce i obejmują tylko Thimphu i Paro (z trekkingiem na Tygrysie Gniazdo). Moja podróż trwała 10 dni/9 nocy i przyznam, że miejsca, które najbardziej mi się podobały były w peryferyjnych lokalizacjach. Największe wrażenie zrobiła na mnie Dolina Bumthang, gdzie oglądaliśmy świątynie z ponad tysiącletnimi freskami. Natknęliśmy się tam również na mały, świecki festiwal, w którym brali udział wszyscy mieszkańcy wioski (włącznie z jakiem i psami) a także Dolina Phobjika, do której w dniu naszej wizyty przyleciały z Tybetu pierwsze żurawie czarnoszyje.
6. Gdzie i kiedy zobaczyć tshechu?
Moim zdaniem wycieczka do Bhutanu bez obejrzenia tshechu (czyli tradycyjnego, kilkudniowego święta połączonego z niezwykle widowiskowymi religijnymi tańcami cham, wykonywanymi przez mnichów w maskach) będzie niekompletna. Tshechu odbywają się zawsze 10 dnia każdego miesiąca (liczonego według tybetańskiego kalendarza lunarnego). Zaplanowane są zazwyczaj rok wcześniej, a ich listę na 2023 rok możecie zobaczyć na https://www.tourism.gov.bt/uploads/attachment_files/tcb_nz7f_Tentative%20Festival%20&%20Events%20Dates%202023.pdf
Mi zależało również na obecności podczas ostatniego dnia festiwalu kiedy to o świcie rozwija się ogromny malarski zwój nazywany Thongdrel.
Gorąco polecam obejrzenie tych ceremonii. Agencja pomoże Wam tak ułożyć program zwiedzania, żebyście mogli uczestniczyć w uroczystościach. Dodatkowo ze swojej strony sugeruję wybranie tshechu w jakimś bardziej prowincjonalnym miejscu, a nie w Paro czy Thimphu, gdzie uroczystości odbywają się na rozległych terenach i uczestniczą w nich całe tłumy widzów. W przypadku kameralnych ceremonii jest się blisko tancerzy i co oczywiste łatwiej wtedy zrobić atrakcyjne zdjęcia. My uczestniczyliśmy w Jakar Tshechu i mieliśmy bardzo dobre warunki zarówno do obserwacji jak i fotografii.
Post Scriptum
- Jeżeli masz jakieś pytania dotyczące podróżowania po Bhutanie – pisz do mnie.
- Jeżeli chcesz wiedzieć jak w praktyce wygląda podróżowanie po Bhutanie: przeczytaj ten post