Kiedy przygotowując się do wyprawy do Zanskaru po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcie klasztoru Phuktal, miałam poważne wątpliwości, czy przedstawia ono rzeczywistą budowlę, a nie wytwór ludzkiej fantazji albo produkt sztucznej inteligencji. Buddyjski klasztor wybudowany we wnęce naturalnej, ogromnej jaskini, u której podnóża wije się górska rzeka o intensywnym, turkusowym kolorze wygląda wręcz nierealnie. Jest jednak najzupełniej prawdziwy: miałam okazję go zobaczyć, a nawet spędzić w nim prawie dwa dni.
Phuktal – historia i legendy
Jaskinia na wysokim klifie rzeki Tsarap w górach Zanskaru, była odwiedzana i użytkowana przez licznych mędrców, joginów i mnichów już od ponad 2000 lat. Tym, który ponoć wpadł na pomysł, żeby wybudować tam klasztor, był XV-wieczny lama Sherap Zangpo. Był on wybitnym nauczycielem i tłumaczem pism buddyjskich, który współuczestniczył w wyodrębnieniu się szkoły Gelug. Rozpropagował buddyzm tybetański na terenie całego Ladhaku i stworzył większość najważniejszych ośrodków monastycznych na tym terenie.
Jak wszystkim tybetańskim mistrzom, przypisywano mu nadprzyrodzone moce, wynikające z siły i intensywności jego praktyki medytacyjnej.
Niezwykły klasztor Phuktal faktycznie wygląda jak urzeczywistniona forma oświeconego umysłu: nieustraszonego, nieuznającego żadnych ograniczeń, a równocześnie uporządkowanego, klarownego i logicznego we wszystkich swoich aspektach.
Ponoć to Sherap Zangpo sprawił, że w cudowny sposób wnętrze górskiej jaskini powiększyło się i wytrysnęło z niego źródło, a na szczycie góry ponad klasztorem wyrosło drzewo. Dzisiaj również w tym miejscu rośnie efektowny okaz himalajskiego jałowca nazywanego tam shukpa, uznanego za symbol Ladhaku. Ten gatunek uważa się za święty. Jego drewno tradycyjnie stosowane było do budowy elementów konstrukcyjnych świątyń a gałęzie i liście spala się w kadzielnicach. Zapach palonego jałowca jest charakterystyczny dla miejsc, w których praktykują wyznawcy buddyzmu tybetańskiego.
Szlak do klasztoru Phuktal
Jeszcze kilka lat temu dotarcie do Phuktal było bardzo trudne i wymagało kilkudniowych trekkingów. Zimą tradycyjnie, jak w całym Zanskarze jako szlak komunikacyjny wykorzystywano zamarzniętą rzekę. W internecie można obejrzeć filmy i zdjęcia dokumentujące malownicze sceny mnichów pchających sanki i ślizgających się po zamarzniętych wodach Tsarap u podnóża klasztoru.
W związku z intensywną z budową nowych dróg w ostatnich latach sytuacja się zmienia a Phuktal staje się coraz łatwiej dostępny. Jednak wciąż dotrzeć do niego można wyłącznie pieszo.
Korzystaliśmy z najbardziej popularnego szlaku rozpoczynającego się w wiosce Purne, gdzie znajduje się parking i niewielka baza turystyczna. Z tego miejsca dotarcie do bramy, przy której znajduje się guesthouse zajęło nam tylko półtorej godziny, a dojście do głównych budynków klasztoru kolejne 15 minut.
Szlak jest dość stromy, a luźne, kamieniste podłoże nie ułatwia sprawy. Trudy wędrówki wynagradza jednak niesamowity widok na rzekę i jej przepiękny, niewiarygodnie intensywny turkusowy kolor.
Do Phuktalu wiedzie kilka mostów, ale tylko jeden z nich jest solidny i bezpieczny. Z pozostałych korzystają tylko miejscowi albo przewodnicy, którzy chcą się popisać przed turystami. Największe wrażenie zrobił na nas most przy samym klasztorze: zbudowany wyłącznie z plecionych gałązek i trawy. Tak, widzieliśmy jak ktoś się nim przeprawiał, bardzo sprawnie i nie okazując cienia strachu, zajęło mu to dosłownie chwilę.
Spanie w klasztorze Phuktal
Tuż przy głównej bramie, w sporej odległości od głównych zabudowań klasztornych znajduje się przyklasztorny guesthouse.
Pensjonat oferuje całkiem dobre warunki, jak na tego typu zakwaterowanie (spaliśmy w dwuosobowym pokoju z łazienką). Przez kilka godzin był nawet internet i prąd z akumulatora. Dostaliśmy bardzo dobrą kolację i słabe śniadanie (za to rano w klasztornej kuchni poczęstowano nas pyszną herbatą i słodkimi plackami wypiekanymi na miejscu).
Klasztor
Konstrukcja klasztoru Phuktal porównywana jest do plastra miodu. Składa się ona ze złożonego kompleksu pojedynczych budynków umieszczonych na stromych skałach okalających skalną wnękę. Elementami łączącymi poszczególne części są strome schody i tarasy.
Sama jaskinia wraz ze świętym źródłem jest sercem tej infrastruktury. Znajdują się tam pozostałości najstarszych pomieszczeń. Tutaj również przechowuje się zapasy drewna.
Wokół jaskini ulokowane są najważniejsze pomieszczenia świątynne (lhakhang). Są to niewielkie sale służące do medytacji i wykonywania praktyk religijnych. Znajdują się tam również zbiory pism buddyjskich oraz miejsce, w którym eksponowane są posągi Strażników Dharmy (gniewnych bóstw). Ściany tych wszystkich sal częściowo są wykute w skale. Zdobią je malowidła, w tym przedstawienie 16 Arhatów (legendarnych wyznawców Buddy, którzy byli ponoć pierwszymi mieszkańcami tej jaskini) i zabytkowe thangki. Podobnie jak w innych klasztorach Ladhaku we wnętrzach nie wolno wykonywać zdjęć.
W tej części klasztoru Phuktal znajduje się inne miejsce niezbędne do funkcjonowania całego kompleksu, czyli klasztorna kuchnia. Panuje tu przyjemna, mniej oficjalna atmosfera. Jest to nie tylko miejsce pracy, ale również spotkań, rozmów i żartów. Ponoć kuchnia połączona jest ze wszystkimi pozostałymi częściami klasztoru systemem rur, dzięki któremu dzwonki wzywające na posiłki słychać nawet w najbardziej odległych budynkach.
Na terenie klasztoru Phuktal znajduje się również siedziba amchi, czyli mnicha specjalizującego się w tradycyjnej tybetańskiej medycynie (sowa rigpa). Można tam otrzymać poradę oraz kupić ziołowe lekarstwa. Dolina Zanskar słynie z występowania wielu roślin uznawanych za lecznicze i podobno prywatny amchi Dalajlamy właśnie tutaj zaopatruje się w surowce do wytwarzania medykamentów.
Mieszkańcy klasztoru
Źródła podają, że w Phukatlu zamieszkuje około 70 mnichów w różnym wieku. Podczas naszego pobytu było ich jednak dużo mniej. Mieliśmy okazję zobaczyć wszystkich podczas porannej pudży, która równocześnie odbywała się w kilku pomieszczeniach w głównej części klasztoru.
Od naszego przewodnika dowiedzieliśmy się, że wielu mnichów przebywa poza klasztorem, głównie w Dharamsali, gdzie kształcą się i zdają egzaminy, aby otrzymać tytuł gesze (porównywany do zachodniego doktoratu).
Najbardziej rzucającą się w oczy grupą jest chmara dzieciaków, które poza godzinami zajęć są prawdziwymi wulkanami energii i widać, że klasztorna dyscyplina nie ogranicza w żaden sposób ich naturalnej ekspresji. Klasztor Phuktal prowadzi szkołę, w której za darmo uczą się chłopcy z okolicznych wiosek. Jest to nie tylko edukacja, ale również i pomoc dla najbiedniejszych rodzin. Przyklasztorna szkoła realizuje zarówno program państwowy jak i tradycyjny. Już najmłodsi ćwiczą się w sztuce prowadzenia buddyjskich debat.
Phuktal praktycznie:
- Do Phuktalu można dostać się jadąc od strony Padum lub Manali. Wizyta w gompie włączona jest również w trasy wielu trekkingów.
- Na dojście do klasztoru z parkingu w Purne w jedną stronę należy przeznaczyć około 2 godziny, więc teoretycznie da się go odwiedzić w ramach jednodniowej wycieczki z Padum. Będzie to jednak dość trudne i męczące. Znacznie lepiej skorzystać bazy noclegowej w Purne, albo zostać na noc w klasztorze.
- Z tego, co mi wiadomo, nie istnieje żaden system rezerwacji, po prostu pokoje przydzielane są od ręki. Niestety nie znam zbyt wielu technicznych szczegółów samodzielnego podróżowania po Zanskarze. Zwiedzaliśmy ten rejon indyjskich Himalajów w ramach prywatnej wyprawy z kierowcą i przewodnikiem z Zanskar Kanishka Expeditions (tak, są bardzo w porządku, mogę ich polecić).