Wprawdzie nie rozumiem, co w nich upiornego, poza nocnym trybem życia, ale żeby zamknąć horror-tryptyk postów o Sulawesi ta nazwa w tytule jak najbardziej mi pasuje. Dalej będę jednak nazywać je tarsjuszami. To najmniejsze spośród naczelnych.
Wyglądają w zasadzie jak w wierszu Wisławy Szymborskiej:
„zwierzątko małe, złożone z dwóch źrenic
i tylko bardzo już koniecznej reszty;”
Ta reszta to drobny korpus, duże palce zakończone drobnymi pazurkami i pokaźnej długości ogon.
Oczy tarsjusza potrafią obracać się o 180 stopni, bez udziału głowy. Tylne łapy umożliwiają skoki na ponad 5 m. Do tego zestawu cech dochodzi jeszcze doskonały słuch. Tarsjusze prowadzą nocny tryb życia odżywiając się głównie owadami. Są jedynymi naczelnymi wyłącznie mięsożernymi. W skład ich diety oprócz insektów wchodzą małe kręgowce: żaby, jaszczurki, drobne ptaki, a nawet jadowite węże i małe nietoperze łapane w locie.
Bałam się, że są płochliwe i nie uda mi się ich zobaczyć. Nic podobnego. Tarsjusze w Tangkoko National Reserve są oswojone i zamieszkują charakterystyczne drzewo z dziuplami ukrytymi wśród plątaniny gałęzi. Ich przysmakiem są duże świerszcze, które przewodnicy zbierają do plastikowych butelek i zabierają jako przynętę. Wystarczy przez jakiś czas trzymać owada w ręku w pobliżu gałęzi zamieszkanego przez zwierzątka drzewa, a po chwili pomiędzy gałęziami zaczynają pojawiać się koleje pary wielkich opalizujących oczu. W końcu najodważniejszy ze stada skacze na gałąź i porywa świerszcza.
Czarne makaki czubate i małpie selfie
Drugą flagową atrakcją Tangkoko National Reserve są czarne makaki czubate: endemiczny gatunek zamieszkujący tylko Sulawesi i wyspę Bacan na Molukach (tam został sprowadzony przez człowieka w 1867r.). W rezerwacie mieszkają 3 stada tych małp. Dwa są bardziej płochliwe, trzecie prawie oswojone. Przewodnicy nie mają żadnego problemu z ich ustaleniem ich lokalizacji.
Prawdziwą gwiazdą wśród nich jest Naruto – małpa, która stał się gwiazdą popkultury i przyczynkiem do światowej dyskusji na temat praw autorskich. To ona nacisnęła migawkę pozostawionego na statywie aparatu brytyjskiego fotografa zwierząt, Davida Slatera, tworząc słynne małpie selfie.
Czarne makaki czubate są gatunkiem krytycznie zagrożonym. Na ich ciężką sytuację ma wpływ ciągłe zmniejszanie obszarów leśnych poprzez wypalanie dżungli pod uprawy palmy olejowej. Zagrażają im również handlarze zwierzętami i kłusownicy. Chrześcijanie zamieszkujący Sulawesi są bardzo dumni, z faktu, że w przeciwieństwie do muzułmanów nie podlegają religijnym ograniczeniom sposobu odżywiania. Twierdzą, że zjedzą wszystko, co ma cztery nogi, oprócz krzesła. Na słynnym macabre market w pobliskim Tomohon obok psów, kotów, węży szczurów i nietoperzy ponoć można natknąć się również na makaki, a mięso z tego chronionego gatunku bywa podawane jako tradycyjne danie w Boże Narodzenie.
„Dżungla”
Używam cudzysłowu, bo poziom trudności trekingu w Tangkoko National Reserve jest na poziomie trekingu po Lasku Marcelińskim. Niezbyt gęsty las jest poprzedzielany wygodnymi ścieżkami, z których część jest nawet wybrukowana. Także jeżeli ktoś marzy o niedostępnym gąszczu, hektolitrach wylanego potu i pijawkach niech lepiej leci na Sumatrę, bo tutaj szczerze się rozczaruje. Zwierzęta jednak są i w zasadzie w tych warunkach ich zobaczenie jest gwarantowane.
Podczas czterogodzinnego spaceru na który wyruszyliśmy przed piątą rano widzieliśmy tarsjusze, kuskusy – jedyne torbacze żyjące na Sulawesi, czarne makaki czubate plus wielką tarantulę. Niestety, być może z powodu padającego co jakiś czasu deszczu nie mieliśmy okazji obserwować zbyt wielu egzotycznych ptaków, w zasadzie tylko jednego ciekawego nektarnika (Nectarinia solaris) – samca z jaskrawożółtym brzuszkiem potocznie nazywanego sunbird.
Tangkoko National Reserve praktycznie:
- żeby zobaczyć tarsjusze należy wyruszyć gdy jest jeszcze ciemno, my zaczynaliśmy spacer po rezerwacie przed 5.00,
- w wysokiej trawie gryzły komary, więc warto użyć repelentu, żadna inne słynne krwiożercze insekty o których piszą w przewodnikach nie niepokoiły nas,
- nie warto zabierać kurtki czy parasola, w razie potrzeby przewodnicy ścinają gałęzie rośliny z wielkimi liśćmi, które świetnie chronią przed deszczem,
- bilet do rezerwatu kosztuje 100 000 IDR, przewodnik 200 000 za osobę,
- nie polecam Tarsius Homestay, chociaż właściciele są sympatyczni, a jedzenie bardzo dobre. Niestety w nocy pogryzły mnie tam pluskwy łóżkowe a akurat na konfrontacji z tym gatunkiem mi nie zależało,
- dojazd do rezerwatu Tangkoko z Manado: autobusem do Bitungu, następnie mikroletem lub kursującym do godzin popołudniowych odkrytym dostawczakiem.