Pierwszy raz jestem w Ameryce, ale jakoś trudno mi wykrzesać z siebie ekscytację i entuzjazm towarzyszące pierwszym chwilom w nowym egzotycznym miejscu. Bo poranek w Limie jest przejmująco ponury. Jest zimno a wszystko spowija gęsta i ciemna mgła. Zalatuje rybą z portu, który usytuowany jest tuż obok lotniska a zmarznięci ludzie snują się jak cienie. Ciężko w to uwierzyć, ale wygląda to jeszcze bardziej przytłaczająco niż Warszawa w listopadzie. Na szczęście my zaraz lecimy dalej: tam gdzie słońce i kondory.
Arequipa
W Arequipie jest już zupełnie inaczej. Ciepło, bezchmurne niebo i ostre słońce, które oświetla miasto z barokową architekturą i widokiem na trzy wulkany. Jest tu monumentalna katedra, rezydencje dawnych wielmożów i kilka interesujących kościołów. Wszystkie budowle wzniesiono z łatwej w obróbce rzeźbiarskiej wulkanicznej skały o jasnym zabarwieniu. Najsłynniejszy zabytek Arequipy to klasztor Santa Catalina, w którym bogate szlachcianki z hiszpańskich rodzin wiodły wygodne życie dalekie od ascezy i umartwień. Klasztor jest ogromny, składa się na niego mnóstwo budynków będących celami mniszek z dobrze zachowanymi elementami luksusowego wyposażenia: meblami czy zastawą stołową, pomieszczenia gospodarcze: kuchnie i pralnie oraz obiekty sakralne: kościół i kaplice. Pomiędzy nimi znajdują się malownicze dziedzińce z drzewami i fontannami oraz wirydarz z egzotyczną roślinnością.




Sercem Arequipy jak i innych jest peruwiańskich miast targ czyli mercado. To na targach znajdziecie najlepsze i najtańsze jedzenie, świeżo wyciskane soki i dodatkowo różne miejscowe ciekawostki.



Na targu nie kupujemy ziemniaków ani robaków, za to kupujemy woreczek liści koki. Liście mają delikatne działanie stymulujące, o wiele subtelniejsze niż ma kawa. Nie uzależniają. Za to faktycznie usuwają zmęczenie i bardzo pomagają na objawy choroby wysokościowej. Można je kupić na wszystkich bazarach i w niektórych sklepach. Liście żuje się z dodatkiem substancji nazywanej llipt’a. Można też pić je w postaci herbaty podawanej w hotelowych restauracjach a nawet w samolotach obsługujących krajowe połączenia. Są też słodycze, kosmetyki i lekarstwa z koki.

Lekarstwo na wysokość przyda się nam się już następnego dnia. Bo planujemy przejazd do Puno nad jeziorem Ticitaca i po drodze zwiedzanie kanionu Colca i okolic. Można to zrobić samemu, ale jest dość skomplikowane, zabiera więcej czasu i wcale nie jest tańsze. Zatem decydujemy się na gotowy produkt: dostępną we wszystkich agencjach turystycznych dwudniową wycieczkę połączoną z transferem do Puno. Takie Peru w pigułce – szybkie i łatwe do przełknięcia. Zapewnia wszystkie składniki, niezbędne do tego, aby z satysfakcją odhaczyć ikoniczne atrakcje tego kraju czyli:
Lamy i alpaki
Przedstawiciele wielbłądowatych – najpopularniejsze zwierzęta hodowlane w Peru. Lamy są uparte i niepokorne a sprowokowane potrafią napluć. Alpak jest więcej bo dają droższą wełnę, poza tym są spokojne i łagodne, przez co zazwyczaj towarzyszą paniom w tradycyjnych strojach pozującym odpłatnie do zdjęć. Ku uciesze turystów wiele alpak nosi ozdoby w postaci pomponów, małych kolorowych czapeczek czy pasm przędzy powplatanej w uszy.



Wikunie
Wikunie (inaczej: wigonie) andyjskie to dzicy przodkowie lam i alpak. Mają smuklejszą budowę i cieńszą okrywę. Żyją w rodzinnych stadach liczących kilkanaście osobników. Rząd Peru wydał ustawę o ich ochronie już w 1925 r. Jeden z rezerwatów wikunii znajduje się na trasie wycieczek z Arequipy do Kanionu Colca.

Andyjskie wioski i barokowe kościoły
Plan wycieczki obejmuje postoje w kilku wioskach z tradycyjną zabudową. Ich centralny punkt stanowi plac, który tradycyjnie nazywa się Plaza de Armas.

Jak widać dzieci są nieco podstarzałe, a codzienny spektakl odbywa się na potrzeby turystów
Najważniejszym budynkiem przy placu jest zawsze kościół. Zabytkowe budowle wzniesiono w stylu mestizo. Styl ten charakteryzuje łączenie europejskiego baroku z motywami dekoracyjnymi zaczerpniętymi z tradycji południowoamerykańskiej. Takimi elementami są między innymi motywy antropomorficzne (postaci o indiańskich rysach i strojach), zoomorficzne (pumy, papugi, małpy), roślinne (kukurydza, kakao, mango), geometryczne i astronomiczne.

Ciekawe są też wnętrza kościołów z bogato rzeźbionymi ołtarzami. Mnie zachwycały Madonny w wielkich krynolinach płaczące najprawdziwszymi kryształowymi łzami i postaci świętych noszące indiańskie stroje: kapelusze i poncza.



Wulkany

W okolicach Arequipy znajduje się wiele wulkanów. Widoczne z miasta są trzy z nich: Chachani, El Misti i Pichu Pichu. Nieco dalej, w kierunku kanionu Colca znajduje się Ampato (na jego zboczach znaleziono słynną zamrożoną mumię inkaskiej dziewczynki złożonej w ofierze w latach 1440-1450) i Sabancaya, z którego krateru parę razy dziennie wydobywają się efektowne kłęby dymu.

Kanion Colca

Kanion Colca ma długość 120 km. Jest dwukrotnie głębszy od Wielkiego Kanionu Kolorado i przez wiele lat był uznawany za najgłębszy na Ziemi. Płynąca nim rzeka Rio Colca na całym odcinku swojego biegu pokonuje różnicę poziomów przekraczającą ponad 2 kilometry. Zbocza kanionu były zamieszkane już w czasach przedinkaskich przez indiańskie plemiona Keczua i Ajmara. Pozostały po nich tarasowe pola uprawiane do dziś.


Bardzo interesująca jest roślinność porastająca kanion. Kaktusy o zróżnicowanych, niezwykłych kształtach i kolczaste krzewy tworzą gęstwinę z której wyrastają różnokolorowe kwiaty.



Cruz del Condor
Cruz del Condor to spektakularny punkt widokowy w miejscu, gdzie kanion ma aż 1200 m głębokości. W czasach przedkolumbijskich składano tam ofiary, a potem Hiszpanie ustawili w tym miejscu krzyż. Piękne widoki to nie jedyna atrakcja. Codziennie rano i wczesnym popołudniem kondory andyjskie efektownie szybują nad kanionem wykorzystując sprzyjające im prądy powietrzne. Często przelatują bardzo nisko niewiele sobie robiąc z obserwujących je gapiów. Najłatwiej je zobaczyć właśnie w porze suchej, my byliśmy w czerwcu i ptaków było mnóstwo. Widywaliśmy później kondory i inne mniejsze sępy w innych częściach Peru ale faktycznie tu, w Andach, na tle monumentalnego pejzażu robiły najbardziej niezwykłe wrażenie.



Z Arequipy do Puno przez Kanion Colca – praktycznie:
- Najwięcej agencji turystycznych znajduje się w Arequipie przy ulicy Santa Catalina. Wszystkie oferowały ten sam program i podobne ceny.
- Zdecydowaliśmy się na firmę Colonial Tours.
- Za 2-dniową wycieczkę i transfer do Puno zapłaciliśmy 60 dolarów z osobę.
- W cenę wliczone były:
1 nocleg w całkiem przyzwoitym hoteliku w Chivay (dwójki z łazienkami i ciepła wodą, kiepskie śniadanie), 2 badzo dobre lunche - Dodatkowo od każdego turysty pobierana jest opłata (boleto turistico) za zwiedzanie kanionu Colca w wysokości 70 soli.
- Można też było skorzystać z basenów termalnych w Chivay (15 soli) i z kolacji połączonej z występami folklorystycznymi (30 soli). My darowaliśmy sobie te atrakcje.